niedziela, 14 marca 2010

ALE TO JUŻ BYŁO I... ZNOWU WRÓCIŁO!


Gwiazdy tańczą na lodzie, Taniec z Gwiazdami, Gwiezdny Cyrk, Jak oni śpiewają, itd.,. itd... jak długo można faszerować widza tego typu produkcjami??? Chyba do końca świata i o jeden dzień dłużej... Telewizja nie potrafi już niczym nas mile zaskoczyć.

13. marca o godzinie 20.00, telewizja Polsat rozpoczęła emisję nowego programu pt. Tylko nas dwoje. Niezorientowanym należy wyjaśnić, iż nie jest to nic w stylu Randki w ciemno, czego zresztą można by spodziewać się po tytule. Otóż jest to kolejne muzyczne show (przedtem mogliśmy śledzić Idola, Fabrykę gwiazd, czy Jak oni śpiewają), będące wersją brytyjskiego Just the two of us. Niestety, program ten nie jest w żaden sposób zaskakujący i innowacyjny. Opiera się na takim samym schemacie, jak wszystkie podobne show, które emitowane są niemal w każdej stacji. Co gorsza, znów mamy do czynienia z osobami znanymi, występującymi w programie. Dlaczego? Przecież jest to już tak nudne, że nie da się wytrzymać...

W „widowisku” znalazło się 10 śpiewających par: profesjonalni wykonawcy oraz amatorzy, znani jednak z telewizji. Na przykład jeden z duetów stanowią: piosenkarz Łukasz Zagrobelny i aktorka Joanna Koroniewska. Wszyscy wykonują w studio utwory, które ocenia jak zwykle specjalne jury, przyznając kolejno punkty każdej z par. Tym razem w ławie „sędziowskiej” zasiedli: Tomasz Karolak, Irena Santor i Doda, której przecież nie mogło zabraknąć. Doda ma już doświadczenie w takiej roli, dane jej było bowiem oceniać uczestników innego show, nadawanego przez Program drugi TVP – Tańca na lodzie.

Prowadzącymi program są: Katarzyna Cichopek (tę panią też już dobrze znamy) i – tu małe zaskoczenie, tym razem nie Krzysztof Ibisz, a Maryjusz Kałamaga (frontman kabaretu Łowcy.B.), ostatnio to właśnie on jest „ulubieńcem” Polsatu.
Jak więc widać, całe show to jedna wielka promocja „gwiazd” polskiej telewizji. Co więcej „gwiazdy” promują same siebie. Te same twarze znane nam z innych programów, pojawiają się w polsatowskim „nowym” widowisku. Chyba nawet załamywanie rąk już nie pomoże.

Ta sama jest także forma interakcji z publicznością (głosuje ona sms-owo na swoją ulubioną parę, a za udział w głosowaniu przewidziana jest nagroda w wysokości 100 tys. złotych oraz samochodu), poza jednym szczegółem: w treści sms-a widz musi wpisać swój kod pocztowy – będzie można sprawdzić, która część Polski głosowała na jaką parę. To „wciąganie” widza do współuczestnictwa w programie jest jednym z elementów neo-telewizji (rozróżnienia na paleo i neo-telewizję dokonali Casetti i Odin w pracy pt."Od paleo- do neo- telewizji. W perspektywie semiopragmatyki"). Odbiorcy są zachęcani, by nieustannie uczestniczyć w programie. Ponadto, Tylko nas dwoje można zaklasyfikować do neo-telewizji, także ze względu na zupełnie otwartą „przestrzeń wspólnego biesiadowania”. Mogę chyba zaryzykować i nazwać program (i w ogóle wszystkie tego typu produkcje) „płytką rozrywką”....

Oglądając dzisiejsze wydanie Tylko nas dwoje, wydawało mi się, iż atmosfera w studio jest przesłodzona do granic możliwości. Dookoła nienaturalne uśmiechy, zarówno prowadzących, jak i uczestników oraz publiczności, komplementy lub niezbyt śmieszne żarty. Według mnie program jest zwykłym powtórzeniem tego, co już było. Czy ktoś w ogóle ogląda jeszcze tego typu show? Ja na pewno już nie powtórzę drugi raz tego aktu – jeden odcinek w zupełności mi wystarczy – i tak właściwie wszystko będzie można przewidzieć.

Zamieszczam link do strony internetowej Tylko nas dwoje. Można znaleźć tutaj szczegóły dotyczące całej produkcji oraz uczestników: www.tylkonasdwoje.polsat.pl/index.html

2 komentarze:

  1. Wydaje mi się, że całe to naśladownictwo amerykańskich/brytyjskich programów to efekt tego, że bardzo byśmy chcieli mieć w naszym kraju "celebrities" na miarę hollywoodzkich gwiazd, którym papparazzi inwigilują każdy aspekt życia, a całe społeczeństwo żyje kolejną kłótnią Brangeliny. Tylko że, moim zdaniem, żadna polska gwiazda nie jest w stanie zelektryzować samą swoją obecnością tłumów w takim stopniu, jak robi to każda międzynarodowa sława. No, chyba że Alicja Bachleda-Curuś będzie częściej wpadać do Krk z Colinem;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie, dlaczego telewizja produkuje 10 z kolei show, które opiera się na identycznym schemacie?:P Albo co gorsza 100 edycję tego samego programu? Otóż dlatego, że ludzie to oglądają:P Chyba chodzi o samo patrzenie na "gwiazdy" - nieważne czy tańczą, śpiewają,, skaczą przez płonącą obręcz czy latają na paralotni - grunt, że są. Mogą się potknąć, złamać nogę, rozedrzeć sukienkę. I już jest temat do dyskusji na forach;P Mam wrażenie, że tego rodzaju programy żerują na gorszej stronie ludzkiej natury. Każdy ma większą lub mniejszą skłonność do krytykowania, ale krytykowanie i wyśmiewanie kogoś z tv jest "bezpieczne" i nie wbudza wyrzutów sumienia. Może to i plus? Jakaś sublimacja uczuć? A może właśnie takie programy zachęcają do złośliwości i cynizmu? Któż to wie:P

    OdpowiedzUsuń