środa, 19 maja 2010

W strugach politycznego deszczu

Wydawałoby się, że niezbyt sprzyjająca aura towarzyszy mi przy pisaniu tej notki. Aczkolwiek jakby nie patrzeć, wodna tematyka idealnie pasuje do naszej blogowej koTvicy. Przez Kraków przechodzi właśnie powodziowa fala kulminacyjna a sztab kryzysowy dostarczył nam informacji że stan Wisły wynosi obecnie 943 cm co zdecydowanie pobija rekord z 1970 roku. Choć cała ta sytuacja tak trudna i nieszczęśliwa w swoich skutkach i konsekwencjach dla mieszkańców Małopolski, wydaje się być interesująca z perspektywy zbliżających się wyborów prezydenckich. Choć do tej pory zamieszanie wobec zbliżających się wyborów było wystarczająco duże teraz nabrało jeszcze większej wagi bowiem ewentualne wprowadzenie stanu klęski żywiołowej w związku z powodzią zmieniłoby termin wyborów prezydenckich. Taki obrót spraw spowodował iż razem z przeciekającą przez Most Dębnicki wodą wypłynęłam na morze rozmyślań na temat telewizyjnej reklamy politycznej, z którą niewątpliwie w najbliższym czasie będziemy mieć do czynienia.

Szybki rozwój TV, który rozpoczął się w latach 50. otworzył nowe możliwości wpływania na preferencje polityczne obywateli. Właściwie od 1952 r. kiedy Dwight D. Eisenhower jako pierwszy posłużył się w swojej kampanii prezydenckiej reklamą telewizyjną, ten rodzaj przekazu promocyjnego zdominował pozostałe formy komunikacji z wyborcami. Ten amerykański model prowadzenia kampanii politycznych w mediach został stosunkowo szybko zaadoptowany w innych systemach demokratycznych, również w Polsce, bowiem jedynym ograniczeniem wykorzystywania telewizji w promocji politycznej są zasoby finansowe, konieczne do zakupu czasu antenowego i wyprodukowania reklamy. A w tym roku komitety wyborcze kandydatów na prezydenta będą mogły wydać na cele wyborcze maksymalnie 15,5 mln zł a z tego 80 proc. - przeznaczyć na reklamę, w tym m.in. na spoty telewizyjne.
Pod kątem treściowym pierwszoplanową rolę w telewizyjnym marketingu odgrywała tzw. hard-sell advertising ( lata 60. ), opierająca się na wielokrotnym powtarzaniu przekazu perswazyjnego, aby wtłoczyć go do mózgów potencjalnych odbiorców. Jednak po tym okresie nastąpił istotny zwrot w sposobie apelowania do widzów. Nastąpiło bowiem przejście do soft-sell advertising czyli reklamy, której głównym celem jest oddziaływanie poprzez przekaz emocjonalny. Wychodzi się przy tym z założenia że ludzie mają silne postawy odnośnie do problemów politycznych a tego rodzaju reklama ma jedynie „wygładzić” istniejące już uczucia wyborców oraz ukierunkować je poprzez odpowiednie skojarzenia z określonymi wartościami i kreowanym image`em.
Wpływ takiego podejścia do reklamy politycznej utrzymuje się do dzisiaj, przy czym wzrosło zainteresowanie tworzeniem reklam negatywnych, atakujących przeciwników politycznych. Doskonałym przykładem może być spot PiS-u z 2007 roku…



i odpowiedź PO…



Tak było parę lat temu, miejmy nadzieję że w tym roku przebieg kampanii wyborczych będzie nieco łagodniejszy…
Wracając jednak do telewizyjnego promowania kandydatów, nie trudno zauważyć, że popularnym sposobem jest prezentowanie kandydata bezpośrednio wypowiadającego się do kamery połączone często z charakterystycznym stylem introspekcyjnym. Taki przekaz dostarcza faktów z życia polityka, zapoznaje widzów z jego osiągnięciami i programem wyborczym. Prawie równie często stosowanym formatem reklamy jest styl dokumentalny, jednak w tym wypadku informacje podawane są nie przez kandydata lecz przez lektora. Obydwa elementy tej techniki możemy zaobserwować np. w kampanii Donalda Tuska z 2005 r.



Neutralne ujęcie kamery od pasa w górę, w nieformalnej scenerii, przy dźwiękach delikatnej melodii w tle oraz przedstawienie kandydata jako zwykłego obywatela ma na celu stworzenie iluzji bliskości między politykiem a wyborcami.

Inną techniką produkcyjną jest technika określana jako cinema varietes, polegająca na śledzeniu poczynań kandydata tak, jakby przed widzem otwarto okno, dzięki któremu może on obserwować „na żywo” świat i zachodzące w nim wydarzenia. Często w tym wypadku mamy do czynienia z nieoficjalnymi nagraniami, które ukazywać nam mają kandydatów wychodzących w stronę zwykłych ludzi, obywateli. Przykład bardzo świeży bo sprzed paru dni czyli Andrzej Lepper nie próżnuje ;)




Podsumowując nie trudno stwierdzić, że treść i forma reklamy stanowią niewątpliwie jeden z głównych czynników potencjalnego sukcesu wyborczego a rozwój produkcji telewizyjnej oraz metod marketingowych stworzył dziś zaawansowaną technologicznie komunikację polityczną. A w jaki sposób odbywać się będzie tegoroczny przekaz między politykami a wyborcami przekonamy się już niedługo.

2 komentarze:

  1. Ciekawe, czy Andrzej podpisał manifest Dogma 95. Może na ENH cały materiał pokażą.

    OdpowiedzUsuń
  2. haha kto wie kto wie, być może :D

    OdpowiedzUsuń